Kilka dni temu, do App Store trafiła druga część bardzo popularnej i lubianej gry Temple Run. Wydanie sequela nie dziwi, gdy weźmiemy pod uwagę sukces, jaki odniósł pierwowzór. Zapraszam do bliższego przyjrzenia się nowej produkcji studia Imangi.

Wprowadzenie
Pierwsza część gry była typową pozycją zręcznościową. Naszym zadaniem była nigdy nie kończąca się ucieczka przez stadkiem niepozornych, lecz zabójczych (jak się okazywało przy bliższym spotkaniu) małp. Jak by tego było mało, na naszej drodze stały rozmaite przeszkody, utrudniające bieg. Na szczęście, poza małpami i przeszkodami, gra oferowała nam całą masę bonusów, dostępnych zarówno na trasie, jak i z menu. W tym drugim przypadku, można było je kupić za monety zbierane w trakcie ucieczki. Produkcja mimo wielu niedoróbek, była naprawdę bardzo wciągająca. Czy sequel zdał egzamin i nie strącił poprzeczki postawionej przez pierwszą część? Zapraszam do recenzji.

Oprawa graficzna
Tutaj mamy do czynienia ze znacznymi zmianami, zarówno pod względem jakości jak i scenerii. Nadal nie uświadczymy tu gładkich krawędzi znanych z NFS Most Wanted czy Real Racing, jednak jest dużo lepiej niż w części pierwszej. Jeżeli chodzi o scenerię, w pierwowzorze uciekaliśmy w dość monotonnym otoczeniu dżungli. Tym razem, mamy do czynienia z ruinami starożytnego miasta przeplatanymi tunelami i etapami w gęstym lesie. Całość prezentuje się naprawdę ładnie i lekka kanciastość nie psuje wrażenia z rozgrywki.

Rozgrywka
Nie uświadczymy tu większych zmian, względem pierwszej części gry. Naszym celem nadal jest ucieczka. Im dalej zajdziemy, tym więcej punktów dostaniemy. W naszej przygodzie pomagają nam rozmaite power up’y, takie jak przyspieszenie, tarcza czy magnes, który ułatwia zbieranie monet (nie musimy przebiec „przez nie”, wystarczy obok). Za zebrane pieniądze możemy kupić dodatkowe ulepszenia. Przykładami są wydłużenie czasu, w jakim chroni nas tarcza, czy zwiększenie wartości monet, po przebiegnięciu wyznaczonego dystansu (np. po przebiegnięciu 2000 metrów za każdą zebraną monetę dostajemy dwie). Niewielkiej zmianie uległa możliwość wskrzeszenia postaci. Wcześniej była dostępna tylko po kupieniu odpowiedniego bonusu. Teraz możemy to zrobić w dowolnym momencie, jednak będzie to nas kosztowało jeden diament (do znalezienia na trasie). Do największych nowości, zaliczyć można zdecydowanie tunele, w których nasz bohater poruszać się będzie nie na własnych nogach, ale w górniczych wózkach. Samo nasuwa się tutaj skojarzenie z telewizyjnymi (i nie tylko) grami z Hugo. Poza lepszą oprawą graficzną mechanika rozgrywki pozostaje w zasadzie taka sama. Oprócz tuneli, twórcy dodali nieznane z poprzedniej części utrudnienie – zjazd po linie. Jest to świetne źródło łatwych do zdobycia, a jakże potrzebnych monet. Kosmetyczną, acz zauważalną zmianą jest nasz przeciwnik. Od teraz zamiast stadka małych małp, będzie nas gonił całkiem pokaźny goryl. Tak jak większość dzisiejszych gier na iOS, także ta jest zintegrowana z Game Center, dzięki czemu możemy rywalizować z naszymi znajomymi.

Sterowanie
Sterowanie pozostało całkowicie niezmienione względem części pierwszej, dzięki czemu osobom znającym już grę, będzie o wiele łatwiej. Jest ono jednak pomyślane w taki sposób, że nawet nowicjusze szybko dadzą sobie radę. Opiera się ono na gestach oraz wykorzysaniu akcelerometru. Aby skoczyć, musimy przejechać palcem po ekranie z dołu na górę, wślizg wykonamy gestem odwrotnym. Ostre zakręty wykonujemy gestem w prawo lub lewo, a lekkie – przechylając urządzenie. Przy pierwszym uruchomieniu, zanim zaczniemy się ścigać na serio, gra pomoże nam opanować podstawy sterowania wyświetlając na ekranie wskazówki, poparte sytuacjami w których będziemy musieli z nich skorzystać. Moim zdaniem jest to bardzo dobre rozwiązanie.

Podsumowanie
Jednym słowem: trzyma poziom. Imangi Studios wykonało kawał dobrej roboty, w dodatku udostępniając ją całkowicie za darmo. Gra nie jest całkowicie pozbawiona wad. Po pierwsze, niektóre animacje wymagają dopracowania. Po drugie, gra potrafi się czasami leciutko przyciąć na iPadzie 2. Czy jest to rażące? Czy wpływa na negatywny odbiór gry? Zdecydowanie nie, o czym świadczy chociażby fakt wspomnienia o nich dopiero w podsumowaniu. Produkcja wciąga tak samo, jak część pierwsza. Dzięki integracji z Game Center, a także systemowi dodatkowych ulepszeń na które musimy wydać naprawdę sporo zebranych monet, gra nie znudzi się szybko. Nie przywykłem do wystawiania ocen, jednak tym razem postanowiłem to zrobić. Biorąc pod uwagę wszystkie elementy, a także minimalne niedoróbki, Temple Run 2 dostaje ode mnie 9 punktów w 10 stopniowej skali.